Wybraliśmy się na weekend do pobliskiego jeziora lednickiego, pełni optymizmu i gotowi na złapanie jakiejś fajnej ryby. Pierwszego dnia mieliśmy trochę pecha, bo ryby jakoś nie chciały brać, ale drugiego dnia było już lepiej. Ja z Tadzikiem postanowiliśmy spróbować łowić na muchę, a Janusz kontynuował tradycyjne wędkowanie na przynętę.
Po kilku godzinach w końcu udało nam się coś złapać – najpierw Tadzik złowił ładnego okonia, a chwilę później ja złapałem pięknego leszcza. Byliśmy podekscytowani i w dobrych nastrojach, ale wtedy nastała prawdziwa niespodzianka. Janusz, który do tej pory nie złowił niczego, nagle zaczął kręcić kołowrotkiem jak szalony.
Okazało się, że złapał ogromnego suma! Wszyscy pomogliśmy mu go wyciągnąć z wody i gdy w końcu udało się to zrobić, zobaczyliśmy, że suma był naprawdę imponujący – miał ponad metr długości i ważył prawie 30 kg!
Byliśmy wniebowzięci, a Janusz był jak dziecko w sklepie z zabawkami. Nie mogliśmy przestać patrzeć na tę ogromną rybę, którą udało mu się złowić. To był niesamowity moment i na pewno na długo zapadnie nam wszystkim w pamięć.
Takie chwile sprawiają, że warto wybierać się na ryby z przyjaciółmi. W końcu, jak mówi stare przysłowie: „wędkarstwo to nie tylko łapanie ryb, ale także spędzanie czasu z przyjaciółmi”.